Mąż Fiony Phillips wyznaje z żalem: „Nie poznaje naszego syna”

Mąż Fiony Phillips, Martin Frizell, opowiedział o poruszającym momencie jej walki z chorobą Alzheimera, kiedy były prezenter telewizyjny nie rozpoznał ich własnego syna. 66-latek, który w zeszłym roku zrezygnował z posady redaktora w programie "This Morning" , aby opiekować się żoną po diagnozie , podzielił się w swojej nowej książce druzgocącymi szczegółami na temat jej zdrowia.
Martin ujawnił, że sytuacja była jeszcze trudniejsza, niż początkowo twierdził , ponieważ Fiona od miesięcy zmagała się z inną, nieujawnioną chorobą, która jego zdaniem pogorszyła jej stan. Podzielił się informacją, że w pewnym momencie była „bliska majaczenia”, zanim nastąpiła druzgocąca chwila, w której Fiona pomyślała, że ich najstarszy syn, 26-letni Nathaniel, jest intruzem. W książce zatytułowanej „Remember When” jej mąż wspomina: „Pewnego weekendu Nat wróciła z wojska i parzyła herbatę w kuchni, podczas gdy ja i Fiona siedzieliśmy przed telewizorem.
Strasznie się zdenerwowała. „Kim jest ten mężczyzna w kuchni?” – zapytała. „To Nat” – powiedziałem łagodnie. „Nasz syn. Przyjechał na weekend”. Była w takim stanie, że nawet nie wyglądała na zdenerwowaną, że zadała to pytanie.
W książce Martin napisał, że jest pewien, że 26-latek nie usłyszał tego komentarza; w przeciwnym razie byłby „zdruzgotany”. Młodszy syn pary, 23-letni Mackenzie, nadal mieszka w domu i podobnie jak jego starszy brat, jest ogromnym wsparciem dla matki.
Kiedy postawiono diagnozę, Fiona wstrzymała się z powiedzeniem o tym swoim synom, ponieważ ona i Martin byli przerażeni, że oni również mogą być podatni na wczesne stadium choroby Alzheimera, ponieważ oboje rodzice Fiony i kilku bliskich członków rodziny poważnie cierpiało na tę chorobę.
Wcześniej przyznała , że jej rodzice zostali dotknięci w bardzo różny, ale równie bolesny sposób.
Według specjalistów z dziedziny opieki zdrowotnej, Fiona nie odziedziczyła choroby bezpośrednio po rodzicach, lecz cechy genetyczne, które uczyniły ją „predysponowaną” lub bardziej podatną na jej zachorowanie. Martin i Fiona później odkryli, że ich synowie nie byli w tak samo podwyższonej grupie ryzyka.
Mimo to Martin przyznał, że dla ich synów nie było łatwo być świadkiem drastycznego pogorszenia się stanu zdrowia ich niegdyś pełnej energii matki, stwierdzając: „To dla nich trudne.
„Widzą swoją mamę w takim stanie i to jest bardzo przykre” – powiedział. „Ale jaki mamy wybór, jak tylko kontynuować?”
Na początku swojej książki wzruszona Fiona dzieli się tęsknotą za codziennymi, prozaicznymi chwilami spędzonymi z rodziną i strachem, że o nich zapomni. Pisze: „Chcę obejrzeć, jak Chelsea pokonuje Arsenal 3–0 u siebie.
„Chcę, żeby nasz syn Nat wrócił z wojska na przepustkę i przytulił mnie jak misia. Chcę, żeby nasz najmłodszy syn Mackenzie przynosił mi herbatę i ciasteczko, kiedy razem oglądamy telewizję. Chcę być sobą”.
Daily Express